Powered By Blogger

środa, 11 października 2017

Czy dam radę?

 Jak nie ja to kto?

Jedni wiedzą a drudzy nie o tym co się u mnie dzieje. To wam trochę tu opowiem.  Jestem w trakcie chemioterapii. Co tydzień w czwartek kolejne badania krwi , kolejna chemia i wszystko szło ku dobremu. Punkcja po 6 tygodniach a nie jak wcześniej co 4 tygodnie. Fakt było kolejne 6 litrów.  Ale teraz już nie wiem. Bo woda nabiera się znów chyba w szybszym tempie. Już brzuch po 3 tygodniach spory. Myślę ,że za tydzień w maksie 1.5 tygodnia będzie kolejna punkcja. I tu nasuwa się pytanie. Czy ja nie idę na kolejną chemię?
I tak sobie czekam cierpliwie bo kolejna tomografia 27 października. Poprosiłam o skierowanie teraz bo na badanie trzeba czekać miesiąc na opis kolejny tydzień. Co będzie nie wiem. Mam nadzieję ,że przynajmniej będzie stan stabilny bez kolejnych niespodzianek czyli bez kolejnych przerzutów. Nie wiem dlaczego nie chce ten nieproszony gość mi odpuścić.
I tu taki mądry cytat. Ciągle o tym myślę i coraz mocniej w to wierzę ,że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Tak sobie próbuję to tłumaczyć tym ,że to wszystko spada właśnie na mnie bo jestem silna, bo potrafię o siebie zawalczyć, bo potrafię pokazać ,że mimo wszystko da się z tym wszystkim normalnie żyć, normalnie funkcjonować? Może ja mam być tym przykładem dla innych?Albo ,że to ten moment na spełnianie marzeń? A może mam pokazać jak się uśmiechać? Jak mieć dużo pozytywnych myśli? Jak cieszyć się życiem? Jak z niego korzystać? Chyba lepiej tak myśleć  niż się załamywać. Nie zawsze jest tak pięknie. Są różne chwile te radosne i te smutne. Wiadomo , że czasami ma się te gorsze dni. Bo gorzej człowiek się czuje . Bo nie chce się z nikim rozmawiać. Bo jest smutno. Bo przychodzą złe myśli. Tak się i u mnie zdarza. Czasami zadam sobie pytanie ile jeszcze mi zostało? Zwłaszcza wtedy kiedy dowiesz się tych złych informacji.  A słyszę je coraz częściej. Bo ostatnimi czasy po kilku chemioterapiach badania i kolejna zła wiadomość. Czasami też zadaję sobie pytanie ile jeszcze muszę udźwignąć i ile muszę znieść. I wiecie co teraz o tym pomyślałam . Przecież w końcu i dla mnie musi zaświecić słońce. Nauczyłam się cierpliwości. Poczekam.



Liczę na to ,że jeszcze wiele przede mną . Przecież tak wiele mam do zrobienia. Jeszcze moje dzieci na studiach. Potem pasowało by im zrobić jakieś wesela i doczekać się wnuczków. Penie jest jeszcze kilkanaście osób którym jestem potrzebna. Dlatego muszę tu być jeszcze kilka lat. I ich dostanę. Trzeba w coś mocno wierzyć aby to otrzymać. A teraz idę dalej przez to moje kręte życie z podniesioną głową i uśmiechem na twarzy  a inni niech gadają. To moje życie i ja zadecyduję jakie ono będzie. Sprawię aby mój uśmiech zmienił świat. Ale nie pozwolę aby świat zmienił mój uśmiech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz