Powered By Blogger

piątek, 24 lutego 2017

Kolejne miłe chwile

Tyle dobrego
Weszłam tu dzisiaj po bardzo długiej przerwie. Stało się to dlatego ,że ktoś do mnie napisał  pytanie dlaczego nic nie piszę na swoim blogu od kilku miesięcy. To było świetne. Ktoś mnie wreszcie zdyscyplinował bo jakoś tak nie miałam weny. Może mi się nie chciało. Może po tak długiej przerwie nie wiedziałam od czego zacząć.
Na początek coś z medycznego punktu widzenia. Rozsiany rak piersi to ostatni stopień zaawansowania nowotworu. Oznacza to, że doszło do przerzutów komórek rakowych z piersi do odległych narządów. Rozsiany rak piersi jest praktycznie nie do wyleczenia, a pacjentka od rozpoznania przeżywa średnio 19 miesięcy. I tu takie mądre przysłowie "Jeśli pacjent uprze się, żeby żyć, to i medycyna jest bezsilna" I to chyba w moim przypadku świetnie się sprawdza.
A teraz muszę się cofnąć trochę wstecz. Bo trochę przez ten czas u mnie się wydarzyło. Najpierw opiszę to co było dla mnie miłe i dało mi wielką radość. Niektórzy wiedzą ,że wystąpiłam w filmie dokumentalnym . Tytuł filmu : "Chce mi się żyć"

 Film opowiada o kobietach z zaawansowanym rakiem piersi. Kto oglądał wie ,że to bardzo pozytywny film , kto nie oglądał musi kiedyś zobaczyć. Ten film to takie kolejne dobro i kolejna niespodzianka , która zdarzyła się w moim życiu. Bardzo dużo moich znajomych pisało do mnie z miłymi słowami, z gratulacjami, pochwałami. To było bardzo miłe. Bałam się udziału w filmie . No bo co . Żadna ze mnie aktorka, nie umiem udawać. Ale teraz wcale nie żałuję. Tam jestem taka prawdziwa ja . Ja która płacze, która się uśmiecha, która jest zapracowana, która ma czas na wyjście z koleżankami. Nie było próby dobrego wyjścia przed kamerą , byłam ja taka jaka jestem. Gdy byłam na premierze i oglądałam ten film po raz pierwszy byłam wzruszona a zarazem trochę zawstydzona  bo nie prezentuję się dobrze na dużym ekranie. Wszystkie dziewczyny wyszły trochę gorzej niż w rzeczywistości. Pisałam kiedyś ,że wygląd jest dla mnie bardzo ważny, ale cóż liczy się przesłanie zawarte w filmie. Przesłanie dla wielu osób nie tylko chorych ale dla wielu innych którzy nie umieją się cieszyć z tego co mają z tego co osiągnęli z tego ,że są zdrowi , że mają rodziny i pracę. Z tego że żyją. Bo czy to nie smutne, że większość ludzi musi zachorować, by zdać sobie sprawę z cudowności życia? Dopiero nieuleczalna choroba ,o której nagle się dowiadujesz uświadamia jak błahe było przejmowanie się drobiazgami. Nagle umiesz  w każdym dniu znaleźć coś dobrego, umiesz się cieszyć każdą chwilą doceniasz każdą minutę, wyjątkowa jest każda sekunda bo moja. Bo te wszystkie chwile są takie jak ja chce.





Czy po mnie zostanie ślad. Raczej tak. Nie tylko dzięki temu ,że wzięłam udział w tym filmie, ale myślę ,że ludzie zapamiętają mój uśmiech, moje pozytywne myślenie to jaka jestem. Te wszystkie moje dobre cechy i moje dobre myśli nie są tylko dlatego ,że sama umiem ze wszystkim sobie radzić. Co to to nie. To wszystko dzieje się dlatego ,że mam wokół siebie tysiące dobrych duszyczek, które zawsze są kiedy tego potrzebuję. Że są wtedy gdy wydarzy się coś złego, że zawsze mnie dopingują, czasami dyscyplinują. Że po prostu stoją murem za mną i piszą takie ciepłe i miłe słowa. I tu muszę się do czegoś przyznać. Są takie momenty ,że gdy czytam te wiadomości wzruszam się. Ale nie są to łzy rozpaczy ale łzy radości. Bo to tak jest ,że ja czasami też płaczę, ale tylko przez chwilę tylko przez moment.
A teraz co u mnie jeżeli chodzi o zdrowie. Czeka mnie kolejna operacja. Tomografia komputerowa wykazała nie regularne jajniki. W opisie było napisane ,że trzeba to sprawdzić przez USG dopochwowe. No i oczywiście trzeba to trzeba. Pojechałam do ginekologa zrobiłam badania lekarz powiedział ,że wszystko jest w porządku. Zrobiłam jeszcze markery. Markery podwyższone 10 -cio  krotnie. I co teraz? Musiałam to jeszcze raz sprawdzić u innego ginekologa. I sprawdziłam. Dobrze ,że jestem upierdliwa i nie ufam lekarzom. Okazało się ,że jajniki nie są w porządku. Są nieregularne, powiększone i do usunięcia. I nie wiem czy się śmiać czy płakać. Ale nie nad sobą tylko kolejny raz nad niedouczonymi lekarzami , którzy poprzez swoje złe diagnozy rujnują zdrowie innych a czasami może to doprowadzić do śmierci pacjenta. Ile jeszcze będzie tych błędów? Tego nie wiem.  Ale wiem jedno muszę pojechać do tego lekarza i pokazać mu całkowicie inny wynik niż jego . Zrobię to po to by chronić innych. Może to coś da a może nie, ale jak nie powiem tego co myślę nie będę sobą. Teraz czekam na telefon . Mają do mnie dzwonić i podać mi datę operacji. Chciała bym mieć to już za sobą. Nie martwię się. Nic mi to nie da. Czekam cierpliwie. Jeżeli nie nastąpi to w kolejnym tygodniu operacja będzie dopiero po 20 marca. A dlaczego ? Bo mam jeszcze jedno marzenie , które ma się spełnić w marcu. Lecę 15 marca do Irlandii. Tam mam moją przyjaciółkę. Ula ma na imię. Podobna historia jak moja. Podobne życie jak moje. Podobne podejście do życia. I ten uśmiech. Znamy się tylko z fb i to ten moment , w którym musimy poznać się osobiście. I lecę. A potem do zrealizowania kolejne plany i marzenia. Ale o tym już kiedy indziej. Pozdrawiam wszystkich, którzy czytają te moje wypociny. Jednak bardzo się cieszę ,że jesteście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz