Powered By Blogger

środa, 16 sierpnia 2017

Ahoj Przygodo


Przygoda życia



"Cała naprzód! A wszelkie trudności, zamienimy na taniec radości!  Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka frajda nie zdarza się co dzień. Cała naprzód, a wszelkie trudności, zamienimy na taniec radości.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!  Taka frajda nie zdarza się co dzień"

Niektórzy wiedzą , a niektórzy nie, że trafiła mi się przygoda życia. Nie mam ich za wiele nie no mam tylko te przygody co mi się przytrafiają nie zawsze są miłe więc  to co mnie teraz spotkało jest super. A zaczęło się całkiem niewinnie. Zobaczyłam post na fb , który dotyczył rejsu żaglowcem Pogoria, polubiłam i dodałam komentarz ,że ja też chcę. Nic się nie działo przez jakiś czas ,aż pewnego dnia napisała do mnie dziewczyna o imieniu Agata z pytaniem czy dobrze zrozumiała mój komentarz i czy chcę płynąć w rejs. Byłam trochę zaskoczona ale miło i odpowiedziałam ,że tak jestem zainteresowana. I stało się . " Wszystkie ręce na pokład" - Pogoria 2017 załoga. Rejs miał swój cel. Była to promocja profilaktyki onkologicznej. Dowiedziałam się również ,że będziemy brać udział w The Tall Ships Races 2017.  Wyjazd był 29 lipca 2017 roku o godzinie 22.20 z Gdańska do Kłajpedy autokarem. Dużo kilometrów. Kilka godzin jazdy. Ale co tam. Przecież to przygoda. Fajnie się złożyło bo 29 lipca był początek Jarmarku Dominikańskiego w Gdańsku. Pochodziłam trochę. Byłam na otwarciu. Zobaczyłam paradę otwarcia czekając na odjazd do Kłajpedy. To był miły dzień. Ale nie wszystko było tak jak należy. Bagaże schowałam do przechowalni i gdy wróciłam na dworzec okazało się ,że dworzec zamknięty. Ciśnienie chyba 200. I sobie myślę nici z wyjazdu nie mam nic przy sobie oprócz dokumentów . Ale nic chwila zastanowienia i poszłam do dyżurnego ruchu. Pani , która miała dyżur posiadała klucz. Zwróciła uwagę ,że jest napisane ,że dworzec do 18.00. Ręce mi opadły bo kto wstawia szafki na przechowywanie bagażu w miejscu, które nie jest czynne całą dobę. Odzyskałam swój bagaż i odetchnęłam z ulgą. Jednak pojadę. Wyjechaliśmy. Kilka krótkich postoi. Jechaliśmy jakieś 12 godzin. Jesteśmy na miejscu. I tu niespodzianka w pierwszej kolejności trzeba rozpakować z autokaru żywność. Zanieść na statek a dopiero potem bagaże. Dobrze ,że była jeszcze załoga , którą mieliśmy zastąpić. Pomogli. Miło z ich strony. Dziękuję. W autokarze przeczytali gdzie kto śpi na żaglowcu. Ja w rękawie. A co to jest ten rękaw? Bagaż ciężki jak diabli a kawałek trzeba przejść. Dobrze ,że się nie posłuchałam i wzięłam torbę na kółkach bo to nie było wskazane. Pokazali mi ten rękaw. Kajuta 4 osobowa prawie luksus. Nie narzekam. Łóżka piętrowe. Śpię na górze. Potem obiadokolacja i szkolenie. I tu trochę zaskoczenie. Jestem załogantką i pełnimy funkcje jak każdy marynarz. Przecież ja nie mam o tym pojęcia. Płynę 1 raz i nie znam się na żaglowaniu. Nic to dam radę. W kolejnym dniu parada żeglarska w której uczestniczymy. Trochę przebierania i ma być dużo hałasu.


Potem rozdanie nagród. Bo na każdym etapie The Tall Ships Races wręczano puchary a potem Crew Party czyli taka zabawa po zakończeniu etapu. Wypłynęliśmy 01.08 na pełne morze. Nie odkryjesz nowych lądów, dopóki nie odważysz się stracić brzegu z oczu.Fajny widok. Wypływające różnej wielkości i różnej klasy żaglowce. Było na co popatrzeć. Ale miałam trochę pietra pełne morze . Nie widać lądu. Brak zasięgu. I zaczęła się ciężka praca. Stawianie żagli , wachty. Mamy spać w każdej wolnej chwili bo może zdarzyć się tak ,że na sen nie będzie czasu. Trochę mnie ten rejs zaskoczył bo wiedziałam ,że będziemy brać udział w życiu załogi ale nie wiedziałam ,że załoga to my i wszystko musimy robić wspólnie. Pełniliśmy wachty. Wachta kambuzowa, wachta nawigacyjna, wachta bosmańska. Stawianie , zrzucanie , wybieranie , luzowanie żagli. A w między czasie szkolenia i nauka nazw żagli i lin. Było ciężko. Ale niektórzy i tak mieli gorzej bo doszła choroba morska. Nieźle wiało i kołysało. Mnie na szczęście choroba morska nie dopadł. No przecież silna jestem chociaż nie aż tak. Napuchła mi ręka.Nie wolno mi jednej ręki przeciążać ale to wybieranie wymagało dużo siły.  Ale szybko mi przeszło. Gimnastyka , uniesienie ręki do góry i trochę ćwiczeń wszystko wróciło do normy.
Spędziłem wiele godziny przesiadując na dziobie, spoglądając na wodę i niebo, studiując każdą falę, odmienną od poprzedniej, patrząc jak lśni, chwyta powietrze, wiatr; obserwując formy i ich znikanie. Dając się ponieść morzu.
Bujało nieźle ,ale mnie te fale uspakajały. Gdy tak leżałam na koi i bujało było jak w kołysce. Fajnie gdy wtedy można było się przespać.  „Morskie fale pozwalają mi odnaleźć siebie.” 5. 08 2017 t dopłynęliśmy do Szczecina. Tam było zakończenie całego tego wyścigu żaglowców. Przepiękny widok tyle żaglowców w jednym miejscu. Duże , mniejsze  z Polski i z różnych części świata. 6.08 Crew Party. I tu było dużo lepiej niż w Kłajpedzie. Super pokaz fajerwerków, lepsze jedzenie i oczywiście lepsze piwo bo nasze polskie.
Potem parada jak w każdym miejscu postoju. I tu też było lepiej niż w poprzednim miejscu. Prezydent Szczecina się bardzo postarał. Na miejscu marszu woda mineralna , smycze na wodę a powrót z parady autobusami miejskimi. Wszystko dopięte na ostatni guzik. W szczecinie było świetnie mimo ,że mnóstwo ludzi. Ciężko było przejść. Ale atrakcji całe mnóstwo.
Takie oto piękne budowle z piasku.Nie obyło się też bez małych , malutkich spięć. Co niektórzy migali się od pracy i nie dlatego ,że zdrowie nie pozwalało, że coś im doskwierało tylko tak po prostu. To było denerwujące bo skoro jesteśmy jedną załogą to dzielimył się obowiązkami i robimy wszystko wspólnie. Zrobiłam jednego razu bunt. Mieliśmy wachtę bosmańską i trzeba było sprzątnąć cały pokład bo było wiele osób zwiedzających Pogorię i nanosili dużo piasku. Wyszło 4 osoby z 10. I co ? W 3 osoby mamy pracować? A co z resztą? Powiedziałam ,że też nie będę sprzątać dopói nie wyjdą wszyscy. Przecież szybciej zrobimy w 10 osób niż w 4. Wyszli. Dziękuję. Sprzątnięte dużo szybciej. Chyba niue wszyscy mnie lubią, ale co mi tam. jestem szczera i zawsze mówię to co myślę jeżeli komuś to nie odpowiada to trudno. Jak załoga to załoga. Nie pozwolę się wykorzystywać. Przecież jestem na takim etapie ,że muszę się zatroszczyć o siebie bo kto jak nie ja sama. Mimo tego poznałam świetnych ludzi. Już za nimi tęsknię.
„Życie jest największym darem. Strzeż życia innego stworzenia tak jakby było twoim własnym, bo jest nim w istocie. Gdy spróbujesz ocenić wartość jakiegoś życia okaże się, że dla najmniejszej istoty jest ono równie cenne jak dla największej.” Lloyd Biggle Jr.
 07.08 zejście i wymiana załogi na Pogorii a ja w dalszą drogę do Kołobrzegu. Podróż pociągiem. Ciężki ten bagaż ale daję radę. Na miejscu trochę odpoczynku. Mogę poleżeć na plaży. Piękna pogoda. Na następny dzień roznoszenie ulotek z programem pikniku profilaktyki onkologicznej. Potem trochę pomocy w przygotowaniu i czas wracać do domu. Przecież mam wizytę w poradni onkologicznej. Ciekawe co wyszło w tomografii komputerowej którą zrobiłam przed wyjazdem?
Nie ważne jest jak i skąd w życiu wieje wiatr – ważne jak ustawisz swoje żagle.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz