Powered By Blogger

środa, 3 lutego 2016


Wszystko jest w twoich rękach
 Życie to Twoja historia spraw by był piękna



Ale ten czas szybko leci. To już trzy miesiące jak byłam tu ostatni raz. Nie mam pojęcia czy tylko mi ten czas tak szybko leci czy innym też. Może to lata bo przecież człowiek z roku na rok coraz starszy. Przepraszam chciałam powiedzieć ,że coraz młodszy .  No tak wiem ,że piszę trochę niejasno ale w jakiś sposób próbuję się pocieszać.

Czy jestem bohaterem? Chyba nie. Każda bajka kończy się dobrze , a czy moja też skończy się dobrze ? Tego w tej chwili nie wiem . Nadal walczę i szukam. Wymyśliłam sobie ,że wytnę sobie guzy z wątroby. Bo przecież one do niczego  nie są mi potrzebne ,a tylko mnie denerwują. Poprosiłam o skierowanie do kliniki transplantologi. Pojechałam do Warszawy . Było to w listopadzie. W okienku pani mi powiedziała, że  najbliższy termin , gdy człowiek jest pierwszy raz to połowa 2017 roku. I najpierw wściekłość , a później to tylko śmiech bo znów pomyślałam ,że nasza służba zdrowia i to całe leczenie jest nic nie warte i ta cała szybka terapia onkologiczna jest tylko na papierze. Nie myślcie ,że się poddałam . Przecież nie była bym sobą jak jeszcze czegoś bym nie spróbowała. Poszłam do jakiegoś gabinetu lekarskiego zapytać czy nie da się tej konsultacji jakoś przyśpieszyć. I tu bezczelność lekarza totalnie mnie rozwaliła. Wiecie co powiedział, że na biurku ma jeszcze 5 kart ,a o tej porze powinien mieć tylko 3 i ,że ma ważniejsze sprawy. Umiem walczyć o swoje to lekarze mnie tego uczą ale czasami to mi ręce opadają na całą służbę zdrowia i lekarzy , którzy niby mają nas leczyć. Mimo tego nadal się nie poddałam znalazłam osobę , która wzięła płyty z moich tomografii komputerowych aby pokazać je lekarzom. I tu znów zakręt bo dowiedziałam się ,że badania były źle przeprowadzone i nie da się nic odczytać. Teraz myśli czy to oni po prostu nie oglądali płyt, czy faktycznie moje badania były źle przeprowadzone. Przecież opisy miałam błędne to może faktycznie lekarze nie umieją  robić badań tomografii. Teraz to ja już nic nie wiem .
I właśnie tu kolejna próba. Postanowiłam poddać się badaniom klinicznym. Czyli taki królik doświadczalny ale co mi tam przecież na kimś muszą testować nowe leki. Wszystko szło super zakwalifikowałam się . Pojechałam podpisać zgodę na badania ale dopatrzyłam się pewnych nieścisłości. Pisało w zgodzie ,że te badania przy przerzutach do kości mogą być stosowane ale przy przerzutach do wątroby już nie. teraz pytanie czy zgoda źle sformułowana , czy lekarka wprowadziła mnie w błąd?  W dokumentacji dotyczącej badań inne informacje, a w zgodzie inne informacje. Poszła sprawa do wyjaśnienia. Znów oczekiwanie. Zgoda poprawiona ale przez to czekanie moje badania ja to nazywam przeterminowały się. Przy badaniach klinicznych badania ważne są tylko miesiąc. Już zaczął się 2016 rok. Dostałam skierowanie na badania tomografii komputerowej. Wyznaczona data badania 26.01. 2016 rok . Pojechałam , badania zrobione i miałam się skontaktować z lekarzem telefonicznie na drugi dzień. Czy ja ciągle muszę mieć pod górkę? Stan stabilny nie mogę poddać się badaniom klinicznym. Tak sobie pomyślałam czy badania kliniczne tylko dla osób umierających? Co to znaczy stan stabilny? Dla mnie to znaczy ,że nie jest lepiej ani gorzej . To co było kilka miesięcy temu nadal jest czy to naprawdę dobrze ,że mam stan stabilny? Z jednej strony tak bo nie ma kolejnych przerzutów ale z drugiej strony po co czekać aby te przerzuty nastąpiły. Nie rozumiem i chyba nikt tego nie rozumie o co chodzi w tym cały leczeniu.


Nadal raz w miesiącu przyjmuję kroplówkę nazywają to wlewem do kości. Najpierw badania poziomu wapnia , później trzeba odczekać w kolejce do lekarza aby wypisał zlecenie. Przy okazji tej wizyty nie mogłam nie zapytać lekarza co może mi jeszcze zaproponować jeżeli chodzi o moje leczenie. Same wlewy raz w miesiącu i zastrzyki hormonalne raz w miesiącu to dla mnie wciąż za mało. Pani doktor powiedziała ,że ten lek hormonalny jest super świetny . Na dzień dzisiejszy nie ma dla mnie nic innego. Powiedziała również ,że muszę się pogodzić z tym ,że nie ma szans całkowicie mnie wyleczyć. Dobrze ,że ja jednak kilka miesięcy wzięłam sprawy w swoje ręce i leczę się dodatkowo na własną rękę. Nadal biorę witaminę C dożylną ale w tej chwili zwiększyłam dawki. Brałam po jednej ampułce dziennie przez pięć dni teraz biorę po trzy dziennie. Duże ilości witaminy D biorę Vigantoletten 1000 po 5 tabletek , grzybki Reishi , chrząstkę rekina super podnosi wapń w moim organizmie , olej konopny oraz syrop z kwiatów konopi, witamina B17. Muszę wrócić do Małopolskiego Centrum Hipertermii. Nie ma wyjścia trzeba robić swoje. Wiecie dochodzę do pewnych wniosków. To nie medycyna , która  się "należy "  tak naprawdę mi pomogła tylko to co sama robię dla siebie, to co testuję ,próbuję . 
To moje wyniki badań. W wątrobie w segmencie VIII/V guzy o wielkości 0,9x 0,7cm, 0,5x0,3 cm, i o śr. 0,5cm. Liczne zmiany meta w prawie wszystkich trzonach kręgów, głowie kości ramiennej prawej, obojczykach , żebrach, kościach miednicy, kościach udowych, kości ciemieniowej prawej, kości prawej łopatki, kręgach Th1, Th2, Th 11, L3
Czy po mnie widać ,że tego tyle? Na dzień dzisiejszy mam się świetnie, czuję się dobrze i nic mnie nie boli. Tak będę trzymać zawsze. Ja się nie poddaję . Nadal będę szukać. I teraz coś dla tych którzy boją się podjąć ryzyko ,aby zawalczyć o siebie. Nie ma się czego bać. Wszystko co naturalne nie może zaszkodzić. Żywy przykład to ja . Mi naprawdę nic nie jest. A może lekarze się mylą? Pewnie nie ale muszę się uśmiechnąć.




 Do następnego razu. Pewnie niedługo się odezwę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz